”Chociaż wystawa Tadeusza Majdy jest tryptykiem, uwagę przyciągają przede wszystkim wizerunki człowieka. Ma się wrażenie, że do kilkunastu obrazów pozowała artyście ta sama osoba. Wyzbyta jakichkolwiek rysów indywidualności, niczym się nie wyróżnia. Bohaterem portretów Majdy jest Każdy. Jego pospolitość znajduje wyraz w naturalistycznej konwencji. Chuderlawość, niezdrowe rumieńce na policzkach, wyraźny zarys żeber. I jedyny przejaw ekspresji - grymas, skrzywienie twarzy.
W refleksję o cierpieniu ciała Majda wprowadza metafizykę. W kilku pracach zestawione sylwetki łączy wyraźny, chirurgiczny szew na płótnie. Całość daje efekt, jaki uzyskuje się w gabinecie luster - groteskowego zwielokrotnienia.
Wprowadzając labiryntową perspektywę, Majda wzmacnia wrażenie uniwersalności tego, co przedstawia. Uwięziony po drugiej stronie Inny może kojarzyć się z Cieniem. Odchodząc od zasady lustrzanej symetrii, cień-odbicie staje się figurą Sobowtóra. Kogo bohater Majdy widzi w lustrze? Kogo stara się dotknąć, z kim rozmawia?
(…) Dwa inne cykle pozornie dotyczą rzeczywistości zewnętrznej. Pocztówkowe portrety Piotrkowskiej operują detalem - łódzkie kamienice, zbiegi ulic z dokładnie opisaną lokalizacją. Zapisany ołówkiem Stary Cmentarz przedstawiony jest w szkicach nagrobków, żelaznej furtki porośniętej zielskiem. A jednak w pustej przestrzeni wyczuwa się obecność człowieka. Czasem pojawia się on jako niewyraźna figurka przypadkowego przechodnia.”
„Dwie strony lustra”, Izabella Adamczewska, 18 listopada 2003